Jak kura domowa

kura domowa

U mamy

Mieszkaliśmy w małym mieszkaniu w bloku. Kuchnia była mała i wąska. Nie było w niej miejsca dla 5 kobiet. Jako czwarta, najmłodsza córka zostałam wydelegowana do innych obowiązków: robiłam zakupy, sprzątałam, zajmowałam się młodszym bratem. Potem wyjechałam na studia. W akademiku raczej też nie było klimatu do rozwijania kulinarnego talentu. Preferowałam słoiki od mamy. I tak prześlizgnęłam się przez ćwierć wieku bez żadnego doświadczenia w kuchni.

Na swoim

Potem okazało się, że mój mąż świetnie gotuje. Zaraz po ślubie mąż miał pracownię w domu, a ja wychodziłam do biura. Kiedy wracałam z pracy, czekał na mnie z pysznym, pięknie podanym obiadem. A potem urodziłam dziecko. Ja byłam w domu, a mąż wynajął biuro. Role się odwróciły. I zdałam sobie sprawę, że ja nie umiem i nie lubię w ogóle gotować. Cała logistyka spożywcza mnie przerażała. Zaczynałam wszystko od początku. Potrafiłam przypalić wodę na herbatę. Gotowałam z telefonem przy uchu według receptur teściowej. Wychodziło mi różnie. Mama chcąc nadrobić stracony czas, kupowała mi książki w stylu Gotowe w 20 minut. Walczyłam dzień po dniu. Nie było wyjścia.

Powołanie

I w pewnym momencie zadałam sobie sprawę, że mimo, iż wciąż wcale nie specjalnie lubię gotować, stojąc w kuchni, przygotowując jedzenie dla mojej rodziny, odczuwam pewien spokój, satysfakcję i spełnienie. Takie poczucie, że robię to, co do mnie należy! Niektóre dania ponoć robię wyśmienite, innie nie. Nie o to chodzi! 

Sens

Sens można znaleźć w prostych rzeczach, często tam, gdzie go wcale nie szukamy. Ostatnio coraz częściej uświadamiam sobie, że spełnienie to głębokie doświadczenie, niekoniecznie związane z powierzchownie rozumianą przyjemnością. 

Szczęście

Podobnej rzeczy doświadczam, kiedy moje dzieci wyjeżdżają na wakacje. Zawsze wyobrażam sobie, że będę tak szczęśliwa, nikt mi nie będzie brudził w domu, a porządek to ja lubię bardzo. Wierzę, że będzie tak zwany święty spokój. I co? Owszem w domu jest czystko, owszem odpoczywam, owszem mam czas by poczytać książki, mam nawet wymarzony święty spokój. Ale czy jestem szczęśliwsza? Nie! 

Bo to życie, które mamy, może być dla nas najlepszym z możliwych miejsc. 

2 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *