Wczoraj spotykałam znajomą. Bliską znajomą. Znamy się od ponad 20 lat. Dotąd byłam przekonana, że obracamy się w tym samym paradygmacie. Okazało się jednak, że na kwestie „około covidowe” mamy zupełnie odmienne spojrzenie. Rozmowa przebiegała trochę tak, jak u Nosowskiej w piosence Wodolanki ( płyta KARMA)
„ciągle jeszcze jemy sól
z dużej brązowej beczki
zjadłyśmy dopiero pół”.
Dzień po burzliwej dyskusji 3/5 mojej rodziny, w tym ja, szczepiło się przeciw covid-19. W drodze na Stadion Narodowy zadane mi wczoraj pytania, wracały jak bumerang i wymusiły odpowiedzi, których udzielić musiałam najpierw sobie samej.
- Dlaczego się szczepię?
- Jak sobie radzę z teorią o nieetycznym sposobie wytwarzania szczepionek?
- Dlaczego wyrażam zgodę na to, aby nasz 16-to letni syn się szczepił, skoro wiadomo, że młodzież znosi chorobę lekko często bezobjawowo.
I po tych dzisiejszych, niekrótkich przejazdach samochodem już, wiem, że:
Szczepię się
& Szczepię się, gdyż bardzo zależy mi na tym, by normalnie żyć. Lubię ludzi, kocham życie. Jestem istotą społeczną. Dobrze mi w czasie i przestrzeni, w której zostałam postawiona. Mam zadania do wypełnienia. Siedzenie w domu i alienacja uniemożliwiają mi realizację ich.
& Szczepię się, gdyż bardzo brakuje mi Kościoła i sakramentów w pełnej obfitości. Tęsknię za braćmi i siostrami ze wspólnoty, gdyż w tym zgromadzeniu doświadczam Boga. Myślę o starszych i schorowanych, dla których choroba jest poważnym zagrożeniem. Jeżeli mogę coś zrobić, by lockdown już więcej nas nie rozdzielił, zrobię to.
& Szczepię się, gdyż kocham moją mamę i chcę się móc z nią spotykać bez strachu, że ją zarażę. Chcę się widywać z moją liczną rodziną bez obawy, że przekraczamy limity.
& Szczepię się, aby mój brat mógł pracować. Prowadzi kawiarnię, która z powodu pandemii przez ostatni rok była przeważnie zamknięta. Ma trójkę dzieci na utrzymaniu.
& Szczepię się, bo zależy mi, aby moje dzieci mogły chodzić do szkoły: zdobywać wiedzę, budować relację z rówieśnikami. To dla nich teraz, kiedy są nastolatkami, bardzo ważne.
Jak sobie radzę z teoriami o nieetycznym pochodzeniu szczepionek?
Nie jestem wirusologiem, farmaceutą, etykiem ani chemikiem czy lekarzem. Swoją wiedzę na ten temat, tak jak my wszyscy, zdobywam z środków masowego przekazu. A tam, w zależności, gdzie ucho przyłożę, słyszę coś innego. Mam wśród znajomych etyków, zakonników, lekarzy. Oni wiedzą lepiej. W związku z powyższym, słucham mądrzejszych, tych, którzy wiedzą więcej. Obserwuję ich, rozmawiam, pytam. Cóż mi więcej zostało? Zdać się na algorytmy googla, nastawione na polaryzację poglądów i opinii? Nie, dziękuję. Podeprę się autorytetem.
Dlaczego pozwalam synowi się zaszczepić, choć osoby w jego wieku przechodzą lekko chorobę?
Po pierwsze, bo syn tego chce. Po drugie, dlatego, że podróżujemy z dziećmi. To dla nas ważne. W zwiedzaniu świata widzimy lekarstwo na ksenofobię. To otwiera serca naszych dzieci na innych. Każda podróż dużo nas uczy i poszerza horyzonty.
Kiedy stałam w kolejce na Stadionie Narodowym miałam poczucie, że biorę udział w czymś ważnym. Nie było to tylko kolejka na zabieg medyczny. Widziałam ludzi, którzy dbając o siebie, troszczą się też o innych. Przyświecał nam wspólny cel: przetrwamy jako społeczeństwo, naród, gatunek.
A Ty dlaczego się szczepisz?