Letni wieczór
Jest deszczowy letni wieczór. 26 lipca 2023. Siedzę otulona kocem. Oglądam z córkami Lady Bird. Jedna z nich ma teraz fazę na Timothéego Chalameta. Oglądamy po kolei wszystkie dostępne filmy, w których gra.
Gdzieś w pobliżu leży telefon. Reaguję na jakieś powiadomienie z Facebooka lub Instagrama. Widzę, że ktoś wrzucił czarno-białe zdjęcie Sinéad O’Connor, ale mignęło mi tylko. Nie zakumkałam, o co chodzi.
Dla niej, dla mnie, dla nas
Potem otrzymałam od przyjaciółki sms: Widziałaś? Sinead nie żyje.
Marta nie pisze od mnie codziennie, nie piszemy do siebie głupot. Skoro napisała, znaczy, że wydarzyło się coś istotnego. Dla niej, dla mnie, dla nas. Napisała tak, jakby coś się stało bliskiej osobie, komuś z naszego otoczenia, jednej z naszego klubu, który założyłyśmy na studiach.
To wiadomość uświadomiła mi, że Sinéad O’Connor była dla mnie kimś bliskim. Trochę jak starsza siostra. Kłóciłam się z nią, wkurzała mnie, ale brała na siebie wszystkie moje młodzieńcze niepokoje. Wykrzykiwała je światu z ogromną charyzmą. Ona krzyczała tak doskonale, głośno i pięknie, że ja już nie musiałam się wysilać. Mogłam się bezpiecznie za nią schować.
W tym jej wariactwie było tyle szczerości, że chciałam z nią dialogować, mimo wielu, ogromnych różnic.
Pierwszy taniec
Płyta Throw Down Yours Arms (2005 rok) była podkładem do budowania moich relacji z synem. To przy dubowych rytmach tej płyty syn ćwiczył swój pierwszy taniec.
Potem przeżywała takie same problemy jak większość nas, współczesnych rodziców nastolatków. Bardzo jej współczułam i dobrze rozumiałam jej cierpienie.
Cisza, która krzyczy
Jest mi bardzo przykro, że nic już dla nas nie zaśpiewa, nie skomponuje… Niewątpliwie tym milczeniem, krzyczy najgłośniej.
Dzień po jej śmierci Marek Niedźwiecki w radiu 357 puścił piosenkę You Made Me The Thief Of Your Heart skomponowaną do filmu W imię ojca Jima Sheridana.
Sinéad O’Connor
Na koniec dodał: Zostawiła nam dużo dobrej muzyki.
Z pewnością pragnę Ci życzyć Sinéad O’Connor wiecznego odpoczynku i światłości na zawsze.