Bezradność
Z wieloma rzeczami kompletnie sobie nie radzę. Jako mama trójki dorastających dzieci wiem, co to kryzys, porażka, wypalenie, nieprzespana noc. Kłótnie w domu są o różne rzeczy: od tych podstawowych jak dostęp do łazienki, rozpakowanie zmywarki czy porządek, aż po sprawy znacznie poważniejsze, o których w Internetach się nie pisze.
Są też kwestie, które udało nam się pokojowo rozwiązać i sprawić, że wszyscy na tej ugodzie coś zyskali. O tym właśnie będzie dzisiaj.
Małe dzieci mały kłopot…
Byłam dość dobrze zorganizowana jako mama małych dzieci. Prowadziłam uporządkowany tryb życia, dzięki czemu dzieci szybko nauczyły się spać w określonych godzinach. W pierwszych latach macierzyństwa, po 19 dzieci były już w łóżkach i spały do rana, a my z mężem mieliśmy czas dla siebie. Oglądaliśmy filmy, chodziliśmy na randki, zapraszaliśmy znajomych. Niestety to nie trwało wiecznie.
Duże dzieci…
Z czasem życie zaczęło się znacząco komplikować, wymykać spod kontroli wraz ze wzrostem autonomii dzieci. W pewnym momencie zdałam siebie sprawę, że coś tu nie gra. Dzieci coraz starsze, powinno być coraz lżej. A ja z czasem byłam bardziej zmęczona i miałam mniej czasu dla siebie. Wydawało mi się, że weszłam w rolę służącej w domu. Wszyscy domownicy mieli czas na pasje, na nic nierobienie, na siedzenie na kanapie z telefonem, a ja krzątałam się i pokrzykiwałam. Frustracja narastała we mnie coraz bardziej. Nie widziałam jednak wyjścia z tej sytuacji. Każda prośba o pomoc kończyła się awanturą: czyja kolej, kto wczoraj, kto więcej, a dlaczego znowu ja? Znasz to, mamo?
Porada terapeuty
Mamy to szczęście, że na swojej drodze spotkaliśmy mądrego terapeutę, który zainspirował nas, aby wprowadzić w życie pewną zmianę. Ustaliliśmy, że dzieci będą dostawać regularne kiszonkowe, kiedy rzetelnie będą wypełniały domowe obowiązki. Rozpisaliśmy dyżury na każdy dzień oraz na cotygodniowe większe porządki: sprzątanie łazienek, mycie podłogi, wycieranie kurzy w mieszkaniu. Jak wszystko jest wykonane zgodnie z planem dostają pełną wypłatę, zaniedbania są potrącane z kieszonkowego. Taki układ sprawia, że dzieci same dbają o to, by wypełnić swój dyżur, bo dla nich każdy grosz na wagę złota.
Byłam naiwna
Wcześniej dzieci apelowały o to, aby w celu uniknięcia konfliktów, wprowadzić dyżury, ale ja byłam do tego źle nastawiona. Uważałam, że to nie zadziała. Miałam przekonanie, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest wspólna troska o rodzinny komfort. Nie wierzyłam, że ktokolwiek dostosuje się to sztywnych zasad. Przez długi czas też naiwnie wierzyłam, że dzieci, tak jak ja będą odczuwały potrzebę dbałości o wspólną przestrzeń, porządek i ład. A troska o przyjazną atmosferę w domu, świeże pieczywo i czyste pranie będzie im sprawiało tyle samo radości i spełnienia, co mi.
Ja w Twoim wieku…
Aż zrozumiałam, że rzeczywistość jest inna. Przypomniałam też sobie, że sama nie byłam lepsza. W ich wieku głowę miałam w chmurach, w sercu nastoletnie miłości a do tego szkoła. Nie interesowały mnie porządki, gotowanie ani zakupy. Nie widziałam, że brudna podłoga, że może mama zmęczona… Wrażliwość i gotowość do dbania o innych i dom przychodzi z wiekiem. U mnie wcale nie przyszła szybko.
Tabelka w Excelu
Grafik u nas się sprawdził, zadziałał. Zdarza się, że ktoś nie może wypełnić swoich obowiązków, bo jest chory, bo wyjechał, bo ma inne plany. Wtedy dogaduje się, zamienia z kimś innym. Schemat jednak generalnie działa.
Czas dla siebie
Zaczęłam mieć wreszcie czas dla siebie. Nie muszę wychodzić z domu, by odpocząć. Nie czuje się, jak służąca, która obsługuje cztery dorosłe osoby. Miałam poczucie, że w tamtym układzie, coś było nie tak, jak trzeba. Dzieci urosły, a ja byłam bardziej zajęta ogarnianiem domowego życia, niż wtedy gdy byli mali. Z pomocą przyszedł terapeuta, który zainspirował nas do zmiany. I zaskoczyło.
Zmiana na lepsze
To zmiana, to zmiana na lepsze i to na zdecydowanie lepsze, nie tylko trochę. Od dawna nie czułam się tak dobrze, jak teraz. Kiedy piszę ten tekst jedno z dzieci myje podłogę. Myje, bo przecież też brudzi. Najlepsze jest to, że oni z czasem zaczęli mieć z tego radość.
A jak to wygląda u Ciebie? Jestem ciekawa jak podchodzisz do tematu? Będzie mi miło jeśli zostawisz tu swój komentarz.